środa, 31 lipca 2013

Ogródkowy zbiór

Dzisiejszy, ogródkowy zbiór.
Nie są to jakieś kosmiczne ilości, ale jak na mały skrawek miejsca, na którym to rośnie, też nie jest źle. Co parę dni coś wpadnie do garnka :-) albo do słoika ;-)

Ogórki z folii, fasolki z płotu :-)


Wyparzone i gotowe


wtorek, 30 lipca 2013

Elbląska burza


Jak słyszę jakie to fajne burze macie w Polsce to bardzo Wam zazdroszczę tych klimatów.

W UK burze są (niestety dla mnie) wielką rzadkością. W porównaniu do burz w Polsce nie błyska tu prawie w ogóle. Kika dni temu pierwszy raz w tym roku widziałem kilka błysków i to po południu :-(
Trafić na wyspach w fajną burzę to trzeba mieć wielkie szczęście - kto robi zdjęcia to wie o co chodzi ;-)

Dawno temu w Elblągu - fotki z okna:

Te dwie błyskawice były duuuużo większe od kąta, którym dysponowałem


Kadr z większego zdjęcia


Głęboko w chmurach to się dopiero dzieje


niedziela, 28 lipca 2013

Robi się ciasno


Klimacik pod folią sprzyja, roślinki rosną jak szalone i szybko robi się ciasno. Początkowo zastanawiałem się jak będą rosły pomidory w doniczkach. Póki co radzą sobie całkiem nieźle, jest sporo zielonych (jeszcze ) pomidorów, a krzaki mają około 2 metrów wysokości.
Kilka ostatnich zdjęć:

''Bellboy'' - sweet pepper


''Apache'' - hot chili

Tomato - ''Beefsteak''


Tomato - ''Gardener's Delight''


Tomato - Mini Italian Plum ''Trilly''


Tomato - ''Shirley''


Tomato - ''Shirley''


Ocena jakości;) - ''Shirley''


Cucumber F1 - rekordzista pod względem rozmiaru;)


Rzut okiem na kolorowe chili


czwartek, 25 lipca 2013

Brzask i świt - Portland


Brzask rozpoczyna się, kiedy pierwsze promienie naszej gwiazdy podświetlają niebo, ale samo słońce nie jest jeszcze widoczne. Kiedy słońce zaczyna pojawiać się na horyzoncie rozpoczyna się świt. Latarnia morska Portland Bill na wyspie Portland była naszym głównym celem, do którego dotarliśmy w nocy, w samą porę, by przygotować aparat i uchwycić tą krótką chwilę. 

''EARLY DOWN''

Przy latarni morskiej Portland Bill spędziliśmy kilka dobrych godzin, czekając na chwilę przejścia nocy astronomicznej w dzień, którego początkiem jest świt. Za początek świtu formalnie uważa się moment pojawienia się słońca na linii horyzontu. Mieliśmy dużo szczęścia czekając na tą chwilę. Słońce pojawiło się tylko na kilkanaście minut, po czym jego blask skryły w miarę szybko przesuwające się chmury. Chmury, które wraz ze słońcem potrafią zaskoczyć swoim urokiem i barwą, której intensywność jest szczególnie mocno podkreślana podczas wschodów i zachodów słońca. 
Po tych kilkunastu minutach, o których pisałem wcześniej, chmury przesłoniły słońce, przyszła więc pora na zmianę tematyki zdjęć:)

''PORTLAND SUNRISE''


poniedziałek, 22 lipca 2013

Deszcz


Długo oczekiwany deszcz, oby nie popsuł tego nietypowego, angielskiego lata;)

Przyda się trochę świeżego powietrza po 3 bezdeszczowych tygodniach.

Zerknąłem przez okno zobaczyć co się dzieje, a tam się kotłuje:)


niedziela, 21 lipca 2013

Bee Museum - Rhodes



Na Rodos trafiliśmy na początku czerwca, w czasie kiedy cała wyspa kwitnie, a pszczoły mają masę roboty.
Głównym, rodzimym produktem pochodzącym z wyspy są miody. Można je kupić w każdym sklepie z jedzeniem i porozstawianych przy ulicy straganach. 
Od niedawna na wyspie działa także dydaktyczne muzeum pszczelarstwa, w którym mieliśmy okazję zdegustować wszystkiego co pszczoły mają do zaoferowania.

Muzeum jest nowym obiektem nastawionym przede wszystkim na turystów. Są tu stare ule zrobione z pni drzew, narzędzia, grafiki z opisami i wszystko co ma jakikolwiek związek z pszczołami, nawet polskie książki poświęcone pszczelarstwu w naszym kraju.
Nas najbardziej zaciekawiły ule wykonane z przeźroczystego tworzywa z korytarzami wychodzącymi na zewnątrz budynku. 

Na zdjęciu poniżej tego nie widać, ale w korytarzu, który wychodzi na zewnątrz spacerują pszczoły. Między nimi, w odległości kilku centymetrów od siebie stoją w miejscu po 2-3 pszczoły wachlujące skrzydłami, wymuszając tym samym obieg powietrza w ulu. 


Sztuczny ul

Dla tych co chcą jeszcze bardziej zagłębić się w rój muzeum przygotowało powiększalniki.


Przy powiększalniku spędziliśmy dłuższą chwilę

Eksponaty i sztuczne ule to nie wszystko co muzeum ma do zaoferowania. Całość dopełnia degustacja miodów, także pitnych, po których wyszliśmy z muzeum z uśmiechem na twarzy:)
Nie mogliśmy kupić wszystkiego co nam się spodobało, dlatego wybór padł na najlepszy naszym zdaniem miód sosnowy i tymiankowy.

Miód sosnowy wytwarzany jest przez pszczoły zbierające ciemną spadź w gęstych lasach sosnowych. Spadź jest słodką cieczą występującą w postaci kropel na igłach i gałęziach niektórych drzew m.in. sosny. Głównym składnikiem spadzi są soki roślinne wypływające z uszkodzonych przez owady (mszyce, czerwce) komórek roślinnych. Spadź zbierana jest przez pszczoły, a wytwarzane z nich miody nazywane są miodami spadziowymi.
Miód sosnowy to bardzo zdrowy miód o ciemnobursztynowym kolorze, mający silne właściwości bakteriobójcze. Odpowiedzialne są za to sosnowe olejki eteryczne w nim zawarte. Miód ten jest szczególnie polecany w leczeniu dolegliwości układu oddechowego np. kaszlu.

Ciekawostką jest, że w bardzo prosty sposób można wyprodukować wegański odpowiednik miodu sosnowego gotując świeżo ścięte, młode pędy sosny. Jak to zrobić, bardzo ładnie jest to opisane tutaj.


Miód sosnowy ma żywiczny posmak, tymiankowy kryje w sobie nutę tymianku

Poza miodami przechwyciliśmy jeszcze miodowy rum i małą pamiątkową świeczkę wykonaną z pszczelego wosku.


Miodowy rum i świeczka wykonana z wosku

Nigdy nie zrozumiem złości ludzi zabijających pszczoły latające w bliskim otoczeniu człowieka. To owad, który wiecznie pracuje, by obdarzyć nas miodem i obsypać owocami. Nie lata po to by żądlić.
Żałuję dzisiaj, że nie zrobiłem jeszcze jednego zdjęcia, kiedy to zatrzymaliśmy się w jednej z przydrożnych knajp na Rodos sprzedającej m.in. miody. Na tyłach knajpy, na pniaku ktoś położył obsmarowany klejącą cieczą kawałek kartonu, by odgonić pszczoły od wejścia (a właściwie zadaszenia). Nie liczyłem tych martwych pszczół, ale było ich kilkadziesiąt. Ktoś kto zarabia na pszczołach, jednocześnie je zabija - kompletny strzał w kolano. Mi nie przeszkadza stanie w kolejce z pszczołą na ręce.

Pszczoły to bardzo pożyteczne zwierzątka i wszystko wskazuje na to, że dzień, w którym skończą w muzeach jest coraz bliżej. Oby ten dzień nigdy nie nastąpił.



sobota, 20 lipca 2013

Chwila odpoczynku


Po przejściu przez znaną na całej wyspie Dolinę Motyli dotarliśmy pod małą kapliczkę.
Odpoczynek w cieniu z greckimi pączkami pomógł na chwilę zapomnieć o upale.


Ciekawość ciągnęła nas na drugą stronę ulicy


Sympatyczne miejsce z małą kapliczką pośrodku placu


Menu zachęca do wejścia do środka


Produkcja:)


Wzięliśmy to co chcieliśmy: pączki z sezamem i miodem, lody...


...i klasykę w szklanej butelce:)


Nie tylko my lubimy starą, dobrą pepsi:)



piątek, 19 lipca 2013

Hot Chili Peppers - pierwsze owoce


Jak sobie przypomnę jakimi wrakami były moje chili w lutym i w marcu to trochę wątpiłem czy coś w ogóle z tego wyjdzie. Codzienna gonitwa od parapetu do parapetu i przekładanie ledwo wykiełkowanych roślin by łapały jak najwięcej słońca, opłaciła się.

Po przeprowadzce pod folię rośliny odżyły, nabrały soczystej zieleni, są zdrowe i wkrótce dadzą mi wiele piekielnych owoców:)

Kilka ostatnich zdjęć:


Bulgarian Carrot


Bulgarian Carrot


Bulgarian Carrot


Bulgarian Carrot


Przyłapany z jointem Marconi (purple)


Dojrzewająca Bulgarian Carrot zmienia kolor na pomarańczowy





czwartek, 18 lipca 2013

Moja folia


Po kilku nieudanych próbach i straconych nerwach w kraju pozbawionym słońca i ciepła postanowiłem zainwestować w niewielki przydomowy tunel foliowy.
Od kilku tygodni lato w UK dopisuje, śmiało można powiedzieć, że takie lato jest raz na kilka lat, z czego jestem bardzo zadowolony, bo klimat pod moją folią przypomina rainforest.

Tunel kupiłem z myślą o wyhodowaniu kilku odmian hot chili peppers i jak na razie folia od kilku miesięcy spisuje się dobrze. Produktowi made in china nic, poza jednym kiepsko działającym zamkiem nie mogę zarzucić. Folia ma 4 otwierane okna i jest wzmocniona zatopioną, grubą nicią (już doceniłem to rozwiązanie). Rozmiary tunelu to 2,5/2/2 m. Całość traktuję jako mały eksperyment i jedyne czego żałuję to, że nie kupiłem go wcześniej. 


Po dwa okna z dwóch stron


Przydałyby się metalowe zamki w drzwiach zamiast plastikowych





środa, 17 lipca 2013

Oceanic Ultra Dry Snorkel


Przed wyjazdem na Rodos dotarła do mnie rzecz, dzięki której nurkowanie jest bardzo wygodne. Producent  - Oceanic - gwarantował, że jego fajka (Ultra Dry Snorkel) jest sucha przy całkowitym zanurzeniu.

I rzeczywiście, fajka świetnie się sprawdziła, nurkowanie z tym przedmiotem to czysta przyjemność. Sprytny mechanizm zamyka otwór z chwilą, kiedy idziemy pod wodę, również wtedy, gdy otwór fajki skierowany jest ku dołowi, kiedy na przykład skaczemy.


Nurkowanie w Lindos Bay


Basen w hotelu


Snorkeling w Anthony Quinn Bay



wtorek, 16 lipca 2013

Młode ziemniaczki


Mam taki mały kawałek kiepskiej ziemi w ogródku, gdzie nic prócz zielska nie chce rosnąć (nawet ziemniaki kiepsko rosły) i jeszcze przez większość dnia w cieniu.
Wrzuciłem tam kilka kartofli parę miesięcy temu i dzisiaj to wszystko wykopałem. 

No i dwa obiadki z młodych ziemniaczków są:)

moje ziemniaki skończą na parze:)


poniedziałek, 15 lipca 2013

Upside down rainbow


Ciekawe zjawisko przyłapałem dzisiaj na niebie.

Wybrałem się z synem na plac zabaw, a on po chwili krzyczy do mnie:
-"tata tęcza"
- "…aha…" pomyślałem, jaka tęcza jak od dwóch tygodni nie pada?!
Synuś nalegał, więc podniosłem głowę…ale fajna pomyślałem:)

Tęcza odwrócona – łuk okołozenitalny – to rzadkie zjawisko powstające w ściśle określonych warunkach, przy czystym niebie z chmurami typu cirrus. Chmury te zbudowane są z kryształków lodu.
W przeciwieństwie do deszczowej tęczy (światło napotyka krople wody), odwrócona tęcza pojawia się na niebie, gdy światło wpada przez kryształki lodu o budowie heksagonalnej.

Łuk okołozenitalny powstaje nad Słońcem, klasyczna tęcza na przeciwko naszej gwiazdy. 
Odwrócone tęcze są najlepiej widoczne, gdy Słońce jest tuż nad horyzontem. Barwy odwróconej tęczy są czystsze niż w przypadku tęczy deszczowej.

Zdjęcia zrobiłem Samsungiem Galaxy SII, nic lepszego nie miałem pod ręką:)


Łuk okołozenitalny 19:03 - widok z Oxfordu


Łuk okołozenitalny 19:04 - widok z Oxfordu


Łuk okołozenitalny 19:05 - widok z Oxfordu - czarny punkcik to samolot


Łuk okołozenitalny 19:09 - widok z Oxfordu


Łuk okołozenitalny 19:11 - widok z Oxfordu


Hot Chili Peppers


Ta znana na całym świecie roślina zdobyła wielką popularność dzięki swoim owocom, różniących się kształtem i kolorem, a przede wszystkim zawartością w ich wnętrzu tego, co w nich najcenniejsze - kapsaicyny.

Po sukcesie sprzed kilku lat, w tym roku ponownie próbuję szczęścia w jej hodowli, tym razem na trochę większą skalę.


Resztka wysuszonego chili sprzed kilku lat - Cayenne

Ze względu na brak większej przestrzeni wybrałem kilka gatunków, z którymi chciałbym poeksperymentować.
Chili potrzebuje sporo czasu by wyrosnąć  z nasionka, zakwitnąć i wyprodukować owoce, które jeszcze muszą dojrzeć, dlatego wszystkie z nich zostały posiane pod koniec stycznia. 
Sprawa nie była prosta, roślina uwielbia słońce i ciepło, a tego w UK zawsze brakuje (szczególnie w styczniu). Wysiew nasionek był pierwszym problemem, który trzeba było w jakiś sposób rozwiązać. Do kiełkowania chili potrzebuje ciepła, postanowiłem ograniczyć koszta i nie inwestować w lampy/podgrzewacze. 
Jest jedno takie miejsce w prawie każdym angielskim domu, które generuje wystarczającą ilość ciepła niezbędną do kiełkowania większości nasion przez prawie cały rok - ''boiler room''. W moim temperatura była idealna 25-30 stopni celcjusza, dla porównania temperatura w pokoju pod koniec stycznia - około 20 stopni celcjusza (to za mało!). W miarę szybko przekonałem się o skuteczności tego ciemnego i ciepłego miejsca.


Chili ma wiele odmian


niedziela, 14 lipca 2013

Metal Detecting - Gower


Korzystając z ładnie zapowiadającej się soboty wrzuciliśmy nasze wykrywacze do auta i o 2 w nocy ruszyliśmy do Walii.
Naszym celem był półwysem Gower znajdujący się w południowej Walii. 
To znane, malownicze miejsce z pięknymi, piaszczystymi plażami. Miejsce to zapisało się również w historii przez kilka rozbitych statków z cennym ładunkiem na pokładzie.


5:30 rano, chłodny, przyjemny poranek - Gower

Gower to wiele ciekawych historii o rozbitych statkach. Jednym z nich był XVII wieczny, niezidentyfikowany statek, który zatonął w Rhossili Bay. Ze statku wydobyto tysiące srebrnych, hiszpańskich monet. Wrak zalega gdzieś w bezpośrednim sąsiedztwie plaży i okazjonalnie, przy niezwykle sprzyjających odpływach, jest częściowo odsłaniany. Ostatni raz piaski odsłoniły wrak w 1833 roku. Setki ludzi rzuciło się wtedy do przeszukiwania plaży, wydobywając między innymi duże ilości srebrnych monet.

My udaliśmy się na Llanrhidian Sands.


Llanrhidian Sands

Tak nam się dobrze złożyło, że dzień, który wybraliśmy na poszukiwania charakteryzował się również wysoką różnicą pływów, dając nam szansę na wejście dalej w morze.


Llanrhidian Sands

Niestety, poza śmieciami, głównie starymi skrawkami puszek, nie wyłapaliśmy niczego więcej.
Po południu zrobiło się bardzo gorąco i postanowiliśmy przeczekać te upalne godziny udając się do miejscowości Porthcawl na Newton Beach.


Newton Beach

Newton Beach to ładna, piaszczysta plaża, licznie odwiedzana przez ludzi. Poczekaliśmy aż większość z nich ''się spakuje'':)


Newton Beach


 Newton Beach


Wykrywacz ''brzęczał'' co chwila, dając znać, że ''coś'' znajduje się w piachu.


Cewka Tornado

Kopiemy, kopiemy, a to znowu zawleczka po puszce:)


Kolejna zawleczka wyciągnięta z piasku

Niestety tym razem się nie udało, wszystko co łapaliśmy to śmieci. Pomimo tego był to miło spędzony dzień na kilku walijskich plażach.


Niebezpieczny złom