sobota, 28 października 2017

Sezon na oliwki

Każdej jesieni, na początku listopada w Toskanii rozpoczyna się zbiór oliwek. Proces ten wymaga zaangażowania sporej ilości rąk do pracy. Rodzina, przyjaciele, wszyscy sami sobie pracownikami dbając o własny interes wyruszają z maszynami na zbocza pagórków, gdzie kontynuując tradycję przeczesują drzewa w poszukiwaniu małych owoców.


Agriturismo L'Alba, Tuscany

Agriturismo L'Alba, Tuscany

Powiem wam, że miło wspominamy chwilę, kiedy włoską Lancią przecinaliśmy pagórki z właścicielami plantacji oliwek nie mogąc się doczekać odpowiedzi na kolejne pytania jak wygląda proces produkcji oliwy.

Agriturismo L'Alba, Tuscany

Agriturismo L'Alba, Tuscany

Prawdziwa, dobrej jakości oliwa nie należy do najtańszych 'płynów'. Łatwiej to zrozumieć obserwując przez chwilę plantację oliwek. Smak i jakość oliwy kreuje pogoda, kąt nachylenia zbocza w stosunku do padającego słońca, podłoże i stan zdrowia drzewa, które w swoim dojrzałym wieku jest w stanie wyprodukować 20-30kg owoców.

Agriturismo L'Alba, Tuscany

Z około 25kg oliwek można uzyskać około 5 litrów oliwy. Na cenę oliwy składa się ilość i jakość zbiorów, a także inwestycja pracy włożonej w zbiór oliwek.

Agriturismo L'Alba, Tuscany

Po krótkiej lekcji malowanej wielkim sentymentem opowiadających o oliwkach 'nauczycieli' nabraliśmy jeszcze większej ochoty by zabrać ze sobą do domu kilka butelek oliwy, której smak czerpany był z drzew raczących nas swoim widokiem każdego dnia spędzonym w gospodarstwie agroturystycznym, w którym mieszkaliśmy.

Agriturismo L'Alba, Tuscany

Kilka butelek cennego płynu własnoręcznie zapakował nam sam Massimo.

Agriturismo L'Alba, Tuscany

Bardzo żałujemy, że nie mogliśmy zobaczyć i poznać na własnej skórze jak wygląda zbiór oliwek. Pamiętamy jednak co powiedzieli do nas Rita i Massimo: 'Musicie tu przyjechać w listopadzie i to zobaczyć' :-).

Agriturismo L'Alba, Tuscany

Agriturismo L'Alba, Tuscany

Choć nie mieliśmy jeszcze szansy poznać tego procesu wykorzystaliśmy do własnego celu ciągniki i urządzenia służące utrzymaniu plantacji, czekające w gotowości obok dziesiątek poukładanych koszy na swój dzień ;-).

Agriturismo L'Alba, Tuscany

sobota, 21 października 2017

Opel Mokka 4x4 1.6 CDTI 136KM Business


Zawsze, kiedy jeździmy na wakacje wypożyczamy sobie auto, najczęściej na cały pobyt. Nasza wizja spędzania wakacji nabiera wtedy innego wymiaru. Jesteśmy w stanie pojechać wszędzie, gdzie chcemy i kiedy chcemy. Nie siedzimy w hotelu udając, że pojechaliśmy do 'jakiegoś kraju' ;-). Lubimy jeździć i 'penetrować' bo to nam się bardzo podoba. Nie mogę sobie wyobrazić poznawania Toskanii bez auta.

Mój dzisiejszy post to subiektywna ocena na podstawie odniesionych wrażeń ;-). Coś, co bardzo mogłoby się spodobać parom lub małym rodzinkom zastanawiającym się nad zakupem auta.

Opel Mokka 4x4 1.6 CDTI 136KM Business


Opel Mokka 4x4 1.6 CDTI 136KM Business, takie auto odebraliśmy na lotnisku w Pizie (nie takie zamawialiśmy, czekał na nas nieoczekiwany Mercedes CLA czyli kompletny niewypał). Autko tak nam się spodobało, że postanowiłem się o tym pochwalić.

Opel Mokka 4x4 1.6 CDTI 136KM Business


Czarną Mokką przejechaliśmy w Toskanii dokładnie 1348km. Auta używaliśmy przez 10 dni, co przy okazji przełożyło się na jego mały test. Nie wiedzieliśmy gdzie będziemy jeździć i ile przejedziemy kilometrów. Okazało się, źe jeźdiliśmy po miastach, autostradach, wąskich uliczkach, dziurach, szutrze, po stromych zjazdach i podjazdach, i serpentynach. Mokka wyposażona była w duży, czytelny ekran nawigacji, który bezbłędnie doprowadzał nas do każdego celu, automatycznie przyciemniany na przykład przy wlocie do popularnych w Toskanii tunelów. Przednie i tylne czujniki parkowania świetnie sprawdzały się w wąskich uliczkach i w walce 'z włoską mentalnością' ;-). Tu muszę zaznaczyć, że czujniki były bardzo czułe (nie wiem czy to kwestia ustawień, nie miałem czasu na zabawę 'pokrętłami'), ale zawsze sprawnie reagowały na przeszkody. Czasem nawet aż za dobrze co było trochę irytujące, kiedy na przykład auto stało na parkingu z włączonym silnikiem, a czujniki wariowały reagując na falujące na wietrze źdźbła trawy.

Opel Mokka 4x4 1.6 CDTI 136KM Business


Cała moja rodzinka podróżowała Mokką bardzo wygodnie w każdych warunkach. Jej wysokie siedzące pozycje okazały się być fajnymi miejscami do obserwowania Toskanii (spędziliśmy w tym aucie sporo czasu). Bagażnik jest w stanie pomieścić dwie duże walizki (ledwie, ale mieści). 
Uwielbiałem jeździć Mokką po krętych drogach Toskanii. Jedna ręka na kierownicy z drugą na manualnej skrzyni w tych pięknych krajobrazach przybliżyła mnie myślami do isnpiracji czerpanej z natury przez wielkich twórców włoskiej motoryzacji. Auto pewnie trzymało się drogi, miałem wrażenie, że 'ona' też lubiła 'skręty w bok' ;-).

Kilka razy zabieraliśmy Mokkę na 'dłuższe spacery', daliśmy jej wtedy szansę pojeździć po autostradach. Auto szybko przyśpieszało do nadanych prędkości, rzekłbym nawet, że robiło to bardzo dumnie ;-). Bardzo wygodną opcją dostępną w naszym Oplu był 'Hill Assist'. Muszę przyznać, że kilka razy zatrzymywaliśmy się 'w dziczy' na stromych podjazdach upewniając się czy na pewno wybraliśmy dobry 'skręt'. 'Hill Assist' po ściągnięciu nogi z hamulca włączał się automatycznie dając kilka sekund na 'reakcję'. Nie było to dla mnie coś bez czego nie podjedziemy 'pod górę', ale w sytuacjach na przykład bardzo ciasnych miejsc parkingowych na podjazdach ta opcja może się bardzo przydać. Myślę, że docenił(a)by nią niejeden kierowca ;-).

Opel Mokka 4x4 1.6 CDTI 136KM Business


Te wszystkie atuty nie pasowały mi bardzo do ilości spalonego paliwa. Przy ogromnej ilości górskich dróg udekorowanych zakrętami i podjazdami z klimatyzacją chodzącą non stop na wysokich obrotach paliwo znikało w bardzo powolnym tempie. Miło się patrzy na jego wskaźnik, który sprawia wrażenie jakby stał w miejscu. Wspominałem na początku, że przejechaliśmy Mokką 1348km, dodam, że zrobiliśmy to z wielką przyjemnością, ilość paliwa do przejechania tego dystansu kosztowała nas 115 Euro. Myślę, że to bardzo dobry wynik.

Opel Mokka 4x4 1.6 CDTI 136KM Business


No tak, teraz przejdę do zaobserwowanych 'wad', na zasadzie wielkiego czepialstwa ;-).

Są nimi wspomniane wyżej irytujące czujniki parkowania, czasem pojawiał się też problem z nawigacją, z przejściem z 'trybu nocnego' w 'dzień' zbyt późno (opóźnienie nawet do kilku minut), co w przypadku wylotu z ciemnego tunelu w bardzo jasny dzień mocno utrudniało podgląd wyświetlanych na ekranie nawigacji informacji. Do czepialstwa dorzuciłbym też odrobinę twardawe zawieszenie i sporą ilość dźwięków przenoszonych z drogi prosto do kabiny (być może jest to kwestia opon, nie sprawdzałem). To tyle 'śmiesznych wad' ;-). Reszta była dla nas czystą przyjemnością :-).

Na koniec porównam Opla Mokkę do naszych wcześniejszych wakacyjnych pojazdów. W podobnych warunkach tyle, że na Sardynii rok wcześniej testowaliśmy Dacię Duster, a dwa lata wcześniej Opla Astrę Cosmo kombi. Nie pamiętam już ile wcześniej nas to kosztowało, ale biorąc pod uwagę samą przyjemność podróżowania to zdecydowanie wygrywają u nas SUVy, a wśród SUVów koronę zdobywa Mokka.

piątek, 13 października 2017

Pitigliano


Po siarkowej kąpieli w gorących źródłach Terme di Saturnia jedziemy do oddalonego o pół godziny drogi, zbudowanego na skałach miasta Pitigliano.
Pierwsze spojrzenie na miasto z drogi, którą jedziemy potwierdza jego obronny charakter. Do miasta wjeżdżamy przejeżdżając najpierw przez wiadukt rozpostarty nad wąwozem, później wspinamy się krętymi podjazdami mijając po drodze wydrążone w skale groty (dzisiaj garaże i magazyny) nad którymi zbudowane jest miasto.



Pitigliano znajduje się w południowej części Toskanii. Miasto, otoczone z trzech stron wąwozami zostało wybudowane na tufie wulkanicznym, rodzaju lekkiej i zwięzłej skały osadowej składającej się głównie z piasku i popiołu wulkanicznego. Ciekawostką jest, że domy zostały zbudowane z tego samego tworzywa.











Zostawiamy auto na parkingu i wyruszamy na spacer po omijanym przez turystów mieście, pod którym tysiące lat wcześniej woda wyżłobiła jaskinie i groty, dziś z pomocą ludzi wykorzystywane jako studnie, grobowce, tunele czy piwnice. Zaskakuje nas ogromna ilość wąskich przejść, zakamarków przypominających lochy, studni i kranów z wodą, którą z przyjemnością wykorzystujemy dla ochłody.



Wybudowane na skałach Pitigliano, o którym pierwsze zapiski sięgają połowy XI wieku posiadało doskonałe, naturalne walory obronne wykorzystywane przez Etrusków i Rzymian. W XV wieku osiedliła się tu duża grupa Żydów. Stara część miasta, którą zamieszkiwali znana jest jako 'Małe Jeruzalem'. Był to czas, w którym nastąpił największy rozkwit miasta. Znani artyści i architekci kierowani własną wyobraźnią 'wyrzeźbili' ze skały zachowane do dzisiaj formy jak akwedukt hrabiego Gianfrancesko Orsini.

































Małą niespodzianką dla nas był prawie całkowity brak turystów, uliczki i wąskie przejścia były prawie puste, a samo miasto nie sprawiało wrażenia 'komercyjnego'. Stara część miasta to doskonale zachowany do dnia dzisiejszego obraz średniowiecza. Okazuje się, że Pitigliano leży poza 'szlakiem turystycznym', tak podaje internet, cokolwiek to oznacza. 
W Toskanii każde miasto jest inne, każde ma swój styl, każde warto odwiedzić, poznać i dokonać własnej oceny, nie kierując się tym co podoba się innym. Kruche jak skała, na której zostało zbudowane Pitigliano to dowód na to, że warto podążać własnym szlakiem, zanim niszczone trzęsieniami ziemi i kapryśną pogodą włoskie perełki na zawsze znikną z powierzchni ziemi.

Katedra św. Piotra i Pawła


niedziela, 1 października 2017

Terme di Saturnia


Jedna z legend według Etrusków i Rzymian mówi, że termy powstały od uderzenia pioruna rzuconego przez Jowisza. Podczas kłótni między dwoma mitologicznymi bóstwami piorun rzucony w kierunku Saturna ominął go tworząc jedyne w swoim rodzaju formacje. W taki oto sposób Jowisz ustrzelił nam jeden z najlepszych wakacyjnych dni jakie mieliśmy ;-).
Do dnia dzisiejszego nikt nie śmie wchodzić w konfrontacje z Jowiszem unikając formułowania czegoś takiego jak popularne wszędzie cenniki :-).

Terme di Saturnia

Źródła położone są w południowej części Toskanii w miejscowości Saturnia. To przepiękny twór natury ulokowany w pagórkowatym terenie, pomiędzy polami. Z naszego gospodarstwa agroturystycznego wyruszamy po 8 rano. Nasz plan zakładał, żeby być tam na 10. Do celu docieramy z małym poślizgiem, którego powodem było kilka postoi na zdjęcia pagórków i pól umalowanych fantastyczną pogodą. Czyli prawdziwie piękna Toskania. Nie mogliśmy się powstrzymać :-).

Wild Tuscnay

Kilka minut przed celem w oczy wdziera nam się przerażenie. Przejeżdzamy przez miejsce, z którego mamy doskonały widok na źródła. Jest piątek, 10 rano, widzimy że w źródłach kąpie się sporo ludzi, a parking sprawia wrażenie przeładowanego. Docieramy do wydawałoby się jego końca, z którego można jeszcze wjechać na trawiastą część. Jest miejsce! Parkujemy z uśmiechami na twarzy :-).

Car park

Jest gorąco, temperaturka 32 stopnie. Zmieniamy ciuchy i śmigamy w kierunku źródeł. Mamy ze sobą jedną rzecz, która bardzo uprzyjemni nam dzisiejszy dzień. Buty do wody, zakładamy zaraz przed przeprawą na drugi brzeg strumyka. I to właśnie ta chwila, która uświadamia nam, że jesteśmy w gorących źródłach. 

Terme di Saturnia

Zanurzamy nogi, woda jest cieplejsza od temperatury naszych ciał. Miejsca na rozłożenie ręczników jest naprawdę niewiele. W końcu znajdujemy coś pod błogosławionym cieniem drzew. Rzucamy plecaki i ruszamy do wody.

Terme di Saturnia

Jest fantastycznie, idziemy przez tarasy zbudowane z  basenów wypełnionych ciepłą wodą, której maksymalna głębokość nie przekracza 3 stóp. Ku mojemu zaskoczeniu krawędzie basenów obmywane non stop ciepłą wodą nie są wcale śliskie, co nie oznacza, że nie trzeba uważać. Każdy stawiany krok powinien być dobrze przemyślany. Upadek z nawet niewielkiej wysokości w tych warunkach może być bardzo bolesny.

Terme di Saturnia

Wspinamy się po ścianach basenów nazywanych Cascate del Mulino (Mill Falls), których nazwa wzięła się od starego młyna znajdującego się w ich pobliżu.

Terme di Saturnia

Spadająca woda była wykorzystywana kiedyś do napędzania koła wodnego młyna, ale wapienne zapory przerosły stary kanał młyński i młyn stracił swą użyteczność. Miejsce to jest również nazywane Cascate del Gorello (Waterfalls of Gorello).

Terme di Saturnia

Siadamy pod spadającą z góry wodą delektując się naturalnym masażem i sielankowym widokiem pól po ledwie zakończonych żniwach.

Terme di Saturnia

Gorące źródła w Saturni produkują 800 litrów ciepłej wody o temperaturze 37.5 stopnia Celsjusza na sekundę. Woda źródlana zawiera siarkę, węgiel, siarczan, wodorowęglan alkaliczny, 2.79 grama minerałów na litr głównie wapień, który jest w niej rozpuszczony przez dwutlenek węgla. Tak szybko jak osiągnie on powierzchnię zostaje schłodzony, traci dwutlenek węgla i osadza znaczną część swojej zawartości. Odkładany wapień tworzy baseny kalcytowe zbudowane głównie z kalcytu. Woda pozostawia trudny do usunięcia osad. Nasze okulary i obudowa kamerki po powrocie do domu wymagały ostrego pucowania. Zapach kapeluszy przypominał palone zapałki (siarka) ;-). 'Niebiańskie źródełka' szybko wchodzą też w reakcję z biżuterią zmieniając jej kolor na ciemniejszy.

Podsumowując, był to rewelacyjnie spędzony dzień w Saturnii. Przyjemnie wymęczeni z przyjemnością zostawiamy kilka euro w miejscowym barze, tam zamawiamy zimną kawę frappe , pakujemy się do auta i ruszamy do oddalonego o pół godzinki drogi, zbudowanego na skałach miasta Pitigliano.

Terme di Saturnia