poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Bulgarian Carrot


Rozpocząłem właśnie zbiór moich papryczek chili. Na początek Bulgarian Carrot.

Nazwa tej papryczki świetnie pasuje do tej odmiany. Pomarańczowe owoce przypominają marchewki wiszące na krzaku. To bardzo ostra papryczka, zawierająca w sobie około 100.000-325.000 Scoville heat units (SHU). Dla porównania popularna Jalapeno zawiera w sobie około 2.500-10.000 SHU.
Roślinę mogę polecić także każdemu kto nie przepada za ostrym smakiem. Ta średniej wielkości odmiana - 40cm - świetnie prezentuje się także jako roślina ozdobna.

Bulgarian Carrot określana jest również jako ''Shipkas''

Jak wskazuje nazwa odmiana pochodzi z Bułgarii.
Dla mnie - przeciętnego zjadacza chili - odmiana jest bardzo ostra. Kilku moich znajomych jest podobnego zdania ;-). Papryczka ma ostry, wyrazisty zapach, jest chrupiąca i podobno świetnie nadaje się do pieczenia, marynat i sals.

Ostre ''marchewki'' ;-)

Moją roślinkę posadziłem z nasionka pod koniec stycznia i muszę przyznać, że zaskoczyła mnie ilością dojrzałych owoców. Jeszcze się nie mogę zdecydować czy owoce zostawić na suszki czy może zamarynować?

Dojrzałe owoce osiągają długość około 8-10 centymetrów


Pod linkiem film o dwóch takich, co testowali Bulgarian Carrot

Hot Bulgarian Carrot - Chili Review

If you like the above post, click the button below and buy me a coffee



niedziela, 25 sierpnia 2013

Tablica zakazów


W trakcie urlopu na Rodos przez kilka dni mieliśmy wypożyczoną słabiutką micrę, która świetnie dawała sobie radę na stromych i krętych podjazdach. Możliwość wypożyczenia auta z naszego hotelu była wielkim plusem - tanio, bezproblemowo z minimum formalności.

Zdarzało się, że do niektórych miejsc dojeżdżaliśmy autobusem. Bilety są tanie, a sieć komunikacyjna jest dobrze rozwinięta. Kierowcy są bardzo w porządku i często na brak biletu u turystów ;-) machają ręką zapraszając do środka. 
Jazda autobusem po wyspie jest śmieszna, bo zawsze dzieje się coś śmiesznego, jak nie jakaś awantura to jakiś problem na drodze, którego nie rozwiąże wciskanie klaksonu co kilka sekund :-).
Mi najbardziej spodobała się tablica zakazów powieszona w autobusie, a najbardziej kanar, bydło i skuter śnieżny :-)

Niestety nie ma tu miejsca na skuter śnieżny ;-)


czwartek, 22 sierpnia 2013

Ostatnia podróż na Beachy Head


Jak bardzo trzeba być zdesperowanym i odważnym by popełnić samobójstwo wiedzą tylko...sami samobójcy.

Beachy Head Chaplaincy Team to zespół specjalnej grupy ratowników patrolujący klif w poszukiwaniu niedoszłych samobójców. Bardzo ciekawa jest statystyka efektywności pracy ratowników. Na przykład w czerwcu 2013 ratownikom udało się uratować 39 zdesperowanych ludzi. Niestety w tym samym miesiącu zespół odnalazł również 4 ciała.
W lipcu 2013 ratownicy uratowali 32 osoby, a odnaleźli 5 ciał. 
Te kilka liczb udowadnia, że jest to bardzo ładny wynik jeśli chodzi o skuteczność pracy ratowników i jednocześnie pokazuje, że problem samobójstw jest bardzo poważny (Beachy Head jest tylko światowym przykładem).

Skończyć ze swoim losem można na wiele sposobów często prostych, mało efektownych i bezbolesnych. Są jednak ludzie, którzy w ostatnią podróż wybierają się w miejsca magiczne, często piękne i jednocześnie okryte ponurą sławą. Miejsca te działają jak magnes przyciągający swe ofiary z całego świata. 
Jednym z nich jest Beachy Head znany na całym świecie wapienny klif. Znany, przez swoje piękno, pod którym kryje się ponury fakt.

...o czym myśli człowiek świadomie stawiając ostatni krok swojego życia w drodze na śmierć? Na swoje ostatnie przemyślenia ma jedynie...albo aż...kilka sekund... Tyle czasu trwa lot z wysokości 164m - najwyższego klifu w Wielkiej Brytanii.
To miejsce to nie tylko piękne widoki, w to miejsce wtopione są również ludzkie tragedie, których świadectwem są samotne krzyże wciśnięte w kredową skałę i myśli krążące w głowach okolicznych mieszkańców.
Średnio dwadzieścia osób rocznie rzuca się w 160-metrową otchłań. Są wśród nich ludzie z całego świata, którzy przyjeżdżają tu tylko po to, by raz na zawsze skończyć ze swoim losem... To ofiary własnej woli... karmiące sławę pięknego widoku...
Jedynym świadkiem wszystkich samobójstw od 1902 roku jest latarnia morska, stojąca w wodzie jak samotny pionek na czele ogromnej skały. Jej światła nie widzą niestety CI, dla których ratunku już nie ma...
Stojąc metr od krawędzi klifu można poczuć oddech samobójcy...lepiej być ostrożnym...zanim oddech zamieni się w krzyk...by nie stać się jedną z 2 przypadkowych ofiar każdego roku klifu BEACHY HEAD...

Średnio jeden potencjalny samobójca staje każdego dnia na krawędzi klifu
THE CHALK CLIFF

Kilka ciekawostek:
- Beachy Head uformowany został w okresie kredy, kiedy obszar znajdował się pod wodą 65 milionów lat temu. W okresie kenezoiku nastąpiły ruchy wypiętrzające, które uformowały linię brzegową. Późniejsza erozja uformowała obecny kształt klifu.
- sceneria Beachy Head od lat przyciąga samobójców. Specjalna ekipa ratowników (Chaplaincy Team) patroluje regularnie klify każdego ranka i wieczora wypatrując i oferując swą pomoc niedoszłym samobójcom.
- samobójstwa na Beachy Head notowane są od 1600 roku, średnio 20 samobójców rocznie. Specjalny telefon i procedury ratownicze sprawiły, że w 2006 roku było ich "zaledwie" siedmiu...
- około trzystu lat temu doszło tu do zabójstwa. Działający w okolicach gang przemytników należący do Stanton Collinsa postanowił pozbyć się jednego z celników. W nocy przemytnicy podkopali biegnącą nad urwiskiem ścieżkę. Idący rano do pracy celnik wpadł w pułapkę - osunął się w dół razem z lawiną kamieni. W ostatniej chwili złapał się jednak krawędzi urwiska i zawisł nad kilkudziesięciometrową przepaścią. Mimo iż celnik błagał o litość i ratunek, bandyci kopiąc go po palcach strącili w przepaść.
- Seven Sisters (w których skład wchodzi Beachy Head) jest również świadkiem morskich tragedii. od 1563 roku na tym odcinku wybrzeża rozbiło się co najmniej 25 statków. Jedną z największych była katastrofa hiszpańskiego statku Nympha Americana, który rozbił się na wybrzeżu w 1747 roku. Zginęło wtedy trzydziestu ze stu trzydziestu członków załogi. Fale przewróciły statek do góry dnem i roztrzaskały o nabrzeżne skały. Mimo to udało się uratować cenny ładunek - rtęć o wartości 30 tysięcy funtów, sumę w ówczesnych czasach olbrzymią.
- spacer plażą ze wzgędu na przypływy jest bardzo niebezpieczny. Nie ma gdzie uciekać, z jednej strony woda, z drugiej pionowa ściana. Wielu spacerowiczów pochłonęło w ten sposób morze.
- klify są geologicznym rajem dla ludzi dłubiących w skałach. Mnóstwo tu pradawnych muszli wtopionych w kredową skałę. Można czasem spotkać rozgwiazdy wyrzucone na brzeg w czasie przypływu. Są odcinki plaży, gdzie chodzi się tylko po muszlach.
- wysokość latarni morskiej - 43m
- wysokość klifu - 164m - tyle co 60-piętrowy wieżowiec. 


164 metry pionowej ściany
THE WALL

If you like the above post, click the button below and buy me a coffee



środa, 14 sierpnia 2013

Sezon ogórkowy


Dzisiaj przekonałem się jak pojemna jest moja folia (2,5/2/2m). Rośliny całkowicie zdominowały tą przestrzeń.

''Najgorzej'' jest z ogórkami, łapią się wszystkiego czego są w stanie się złapać, zdominowały całkowicie tylną ścianę. Ale jak widać na zdjęciu poniżej dają mi to, czego od nich chciałem:)

Ledwo zebrane...

...i po kilku dniach znowu są:)

Dzisiaj już wiem, że to zbyt mało miejsca by tyle ogórków mogło sobie swobodnie rosnąć. Takie zagęszczenie nie jest najlepsze dla pozostałych roślin, walka o światło trwa i żadna z nich nie zamierza się poddać, ale o tym w następnym poście.

Żeby nie było, że półka stoi pusta;)


niedziela, 4 sierpnia 2013

Basenowe szaleństwo


Nie łatwo było się odnaleźć po urlopie na Rodos, powrót do codzienności trwał około tygodnia :-). Wielka w tym zasługa między innymi naszego hotelowego basenu, w którym spędziliśmy mnóstwo czasu, między szwendaniem się po reszcie wyspy. W tym czasie natrzaskaliśmy sporo podwodnych zdjęć.

Jak na tak niewielki hotel basen był całkiem spory. Był czysty i zadbany, co kilka dni odkurzany. Każdy nasz dzień na wyspie był bardzo gorący więc basen był prawdziwą ulgą.

Tak wygląda w nocy.

A tak na zdjęciu satelitarnym.


















































Namiastka jacuzzi :-)









Czasami zdjęcie trzeba powtórzyć ;-)



Zostawiłem swój cień w basenie, żeby jeszcze kiedyś tam wrócić ;-)









Basen na WIELKI plus