piątek, 22 września 2017

Borlotto Bean


Kiedy dwa miesiące temu weszliśmy do jednego z toskańskich supermarketów uśmiechnąłem się, kiedy zobaczyłem ogromne strąki czerwonej fasoli wysypującej się z wyglądających na przymałe koszy :-). Mówię do żony: 'mam taką w ogrodzie, to fasola Borlotto.

Wspomniane dwa miesiące szybko minęły. Przyszła pora by zebrać moją własną tryskającą czerwienią i różem fasolę Borlotto. Część strąków zostawię na roślinach by dopiększyły swoim kolorem zbliżającą się jesień ;-). Dojrzałe nasiona tej odmiany są bardzo duże i prezentują się równie oryginalnie jak miejsce, w którym się rozwijają ;-)

Borlotto Bean

Borlotto Bean

Borlotto Bean


niedziela, 17 września 2017

Kraken Rum Lamp


Zdarza się, że czasem w ręce wpadają mi nie byle jakie butelki. Tak było z ceramiczną butelką Kraken Rum wyprodukowaną w limitowanej edycji. To dzieło angielskiej firmy Wade specjalizującej się w wyrobach ceramicznych. Tu muszę przyznać z wielkim szacunkiem, że firma ze Stoke on Trent otoczyła świetnej jakości rum pochodzący z Trinidadu i Tobago wielką troską. Dla mnie przygoda rozpoczęła się od wyciągnięcia pięknego, drewnianego korka przyozdobionego ryciną mitycznego krakena. Po kilku chlustach spoglądając w międzyczasie na zgrabne, błyszczące macki oplatające butelkę wiedziałem, że sięgnę dna bardzo szybko ;-) Ostatnia kropla fantazji i trzeba zabrać się do roboty :-)

Kraken Rum Lamp

Pusta butelka pięknie prezentuje się na parapecie jednak dla mnie to temat niedokończony ;-). Przypominając sobie morskie legendy i opowieści jak gigantyczne kałamarnice 'połykały całe załogi' postanowiłem rozświetlić nimi nieco pokój dodając coś od siebie. 


Kraken Rum Lamp

Tu w moją myśl wplątują się XVIII-wieczni kronikarze. Ich pozycja na dryfujących statkach zależała z pewnością od tego jak wiedli piórem. Sam nie wiem czy był to wynik rumu o podobnych właściwościach do dzisiejszych czy może fakt, że większa część 'otępiałej' załogi nie umiała czytać ;-). Tak czy siak dziękując im za brak faktów pobiegłem szybko do 'Wilko' po abażur by podtrzymać legendę. 


Kraken Rum Lamp

Do pełni szczęścia brakowało mi tylko odpowiednich ołówków. Po cichu zabrałem wszystko do pracy, gdzie pod osłoną nocy przypomniałem sobie o ich twardości ;-). Po dwóch nocach szkicowania przyszła pora na przymiarki i dorzucenie kolejnego detalu, którego nie mogło zabraknąć. Korek, który otwierał wcześniej drogę do mieszanki przypraw i smaku wyciśniętego z trzciny cukrowej kręci się teraz w obie strony rozjaśniając i gasząc legendę o morskim potworze żyjącym w głębinach północnego Atlantyku.

sobota, 16 września 2017

Follonica Aqua Village

Z punktu widzenia małego dziecka codzienna jazda autem i włóczęga po toskańskich miasteczkach  może być trochę męcząca, dlatego małym urozmaiceniem podczas naszej wycieczki po Toskanii była wyprawa do jednego z kilku aquaparków w krainie pagórków i pięknej pogody ;-). Wybraliśmy ten w miejscowości Follonica, pół godzinki drogi od Grosseto:

42°55'36.2"N 10°46'32.6"E

Follonica Aqua Village

Na wstępie dodam (w formie małego sprostowania), że dokładna nazwa wodnego parku to Follonica Aqua Village, co właściwie dobrze precyzuje miejsce, któremu bliżej do wioski niż małego parku. O tym jakie atrakcje czekają na każdego kto dobrze wyda w tym miejscu swoje pieniądze ;-) odsyłam do strony aquaparku.

Follonica Aqua Village

Follonica Aqua Village

Mieliśmy okazję spędzić w 'wodnej wiosce' cały dzień, bo dobrze się bawiliśmy ;-) Każdy w każdym wieku kto lubi wodę powinien tu znaleźć coś dla siebie. W sporej ilości różnego rodzaju basenów można pływać czy delektować wodnym masażem. Z tego wszystkiego zapomniałem zrobić zdjęć (fotki pożyczam od żony) zjeżdżalni, które są boskie.

Follonica Aqua Village

'Spece od nazewnictwa' ciekawie dobrali nazwy. Na przykład po 'Kamikaze' dłużej lecimy niż płyniemy ;-) przypomina to efekt ocierania się o ścianę w spadającej windzie...przez jakieś 2 sekundy, nie chcieli zbudować większej ;-) Wspinaczka na Gin-Co kończy się ślizgiem na tyłku, macie albo żółtych pontonach, na których można to robić parami ;-)

Follonica Aqua Village

Follonica Aqua Village

Follonica Aqua Village

Follonica Aqua Village

Jest też duży basen (Waves Pool), który nadaje się do 'tradycyjnego' pływania czy nurkowania, urozmaiceniem jest w nim sztuczna fala uruchamiana co jakiś czas. Ile to ludzi wciąga do wody ;-)Hawajska oprawa, bardzo dobre jedzonko, drinki i słońce lejące się z nieba sprawiają, że czas płynie tu bardzo szybko ;-)

Follonica Aqua Village

czwartek, 7 września 2017

Pienza

Planując naszą wycieczkę po Toskanii nie mogliśmy pominąć jej urokliwych miasteczek, z których każde buduje innym charakter. Ten właśnie charakter to coś, co trzeba koniecznie zobaczyć w tej krainie.



Nasz urlop trwał ledwie 10 dni, a to zdecydowanie za mało na prawdziwe tourne po wszystkich toskańskich miasteczkach. Wystarczająco natomiast by kraina ta uformowała w pamięci sentyment zmuszając nas kiedyś do powrotu ;-)



Pienza jest pierwszym toskańskim miastem, które odwiedzamy w celach turystycznych. Miasto położone jest w krainie nazywanej Val d'Orcia, na jednym z wielu malowniczych wzgórz. To właśnie tutaj Ridley Scott 'wybudował' w okolicy jeden z najsłynniejszych kinowych domów. Zrozpaczony generał Maximus biegł tu resztkami sił przez pola próbując ratować rodzinę. Niestety nie zdążył, a malowniczą dolinę Val d'Orcia zapisano w kinowym przeboju jakim był 'Gladiator'.



Wróćmy jednak do Pienzy, poprzecinanej wąskimi uliczkami, nad którymi rozpływa się zapach przypominający wymiociny. Zafascynowani wrażeniami odbieranymi przez nasze nozdrza ;-) podążamy za jego źródłem. Winowajcą okazuje się być pyszny ser Pecorino, zalegający na sklepowych półkach w różnorodnych odmianach.







To jeden z powodów, dla których warto tu przyjechać...i zdegustować jego różne wersje u pięknie opowiadającej o jego dojrzewaniu młodej Włoszki. Po tej romantycznej chwili ;-) udajemy się na mały spacer murami obronnymi miasta. To kolejne miejsce, gdzie chcieliśmy być ;-) widok jest kapitalny, patrzymy z wysoka na ogrom Toskanii malowanej wzgórzami i polami wpadającej w jednej chwili w nasze oczy.



To jednak nie koniec wrażeń z wycieczki do Pienzy. Dojazd do miasta czy powrót do domu zmusza do ciągłych postoi na pamiątkowe zdjęcia urokliwej Val d'Orci;-). Kilka z nich pokażę następnym razem ;-)





środa, 6 września 2017

Jack Daniels Honey Tiki Torch


Znasz ten charakter, kiedy gładki smak rozpieszcza twój umysł? W istocie odpowiedź jest oczywista. To jakość rzemiosła ;-)

Kolejna wersja ogrodowej pochodni przypadła kanciastej butelce w miodowej odsłonie. Butelkę pomalowałem farbami kredowymi Annie Sloan, z wierzchu zabezpieczyłem woskiem (jednym z produktów od dzielnie pracujących pszczółek). To właśnie one dały mi małą inspirację do pomalowania tej butelki. Jej powierzchnię przyozdobiłem używając naturalnego plastra miodu zbudowanego z perfekcyjnych, silnych struktur. Ów plaster miodu użyty w projekcie przywieźliśmy z naszej wycieczki na Rodos, nazywaną 'Wyspą Słońca', które świeci tam przez ponad 300 dni w roku. Za sprawą słońca, latem wyspę pokrywają tysiące kwiatów nieustannie 'atakowanych' przez pracowite pszczoły. Później, w magiczny sposób smak kwiatów zamknięty zostaje w słoikach wypełnionych, błyszczącą w słońcu 'złotą' substancją, z której słynie 'Wyspa Słońca' ;-)