sobota, 28 czerwca 2014

Inside the Bell Tower of St Mark's Cathedral in Korčula


W Chorwacji miałem wiele sytuacji, kiedy zdjęcia musiałem sobie robić samemu. Zdarzały nam się miejsca, do których ze względu na ''juniora'' wchodziliśmy na zmianę. Tak było i tym razem z Katedrą św. Marka w Korčuli

To trudne miejsce do robienia ''samojebek''. Ciasnota, plączący się ludzie, których część ''jak na złość'' bardzo ciekawiło, co tam rozkładam na kracie ;-) i skromna ilość czasu narzucona przez ''niecierpliwą'' żonę ;-) bardzo utrudniało to zadanie. 
Sprawy nie ułatwiał też fakt, że mój drugi, mały ''aparacik'' nie posiada wyświetlacza czy choćby wizjera, a wszystkie zdjęcia robię nim na kompletnego ''czuja''.

Za to co mi daje w zamian wkrótce podziękuję mu w osobnym poście :-)

Na zdjęciu poniżej jestem tutaj

Jedno spojrzenie na wnętrze Katedry św. Marka w Korčuli i wiedziałem, że tu zrobię sobie zdjęcie :-)


piątek, 27 czerwca 2014

Wooden bridge in Trogir


Jednego dnia wybraliśmy się na małą wycieczkę do Starego Miasta Trogir.
Stare Miasto położone jest na wyspie, na którą można się dostać mało ciekawym mostem samochodowym albo bardzo fajnym, łukowym, drewnianym mostem dla pieszych.

Drewniany most na Starym Mieście Trogir




Widok spod mostu skojarzył mi się z naszymi okularami ;-)





czwartek, 26 czerwca 2014

Pelješac Peninsula


Po czterech godzinach drogi, przejechaniu przez wąski odcinek Bośni i Hercegowiny dotarliśmy w jedno z najpiękniejszych miejsc w Chorwacji.
Półwysep Pelješac - mający długość około 70 kilometrów, słynie z hodowli małży i szerokiej gamy win. Woda ma tu piękny turkusowo-błękitny kolor, a wzgórza porastają niekończące się plantacje winogron.

Opisywanie Półwyspu Pelješac porównałbym do podsycania apetytu opowiadającego o jedzeniu Roberta Makłowicza i wcale się nie dziwię, dlaczego Pan Robert zdecydował się na zamieszkanie w jednej z wiosek w okolicy. 

Pelješac był naszą bazą wypadową do Dubrownika i pobliską wyspę Korčula.

Hodowla małży zaraz przy wjeździe na Półwysep Pelješac

piątek, 20 czerwca 2014

Masakra angielskim ślimakiem


Jakiś czas temu przeczytałem w sieci, że pewien gatunek ślimaka przywędrował do Polski z Europy Zachodniej. Uśmiałem się pod nosem, że przylazł pewnie z Anglii.
Każdy kto czasami zagląda na mojego bloga może mieć wrażenie, że roślinki, które pokazuję to efekt prostej i bezproblemowej hodowli. Niestety są zwierzęta, które utrudniają mi STRASZNIE tą całą zabawę, a ładuję w to naprawdę dużo roboty.
To, co widać na zdjęciu to przykład jednego tylko ''pick up-a'', tak nazywam metodę, którą stosuję. Wracam z pracy do domu i łażę po ogrodzie przez około godzinę, jak stuknięty gość wyłapując każdego zauważonego ślimaka. A kiedy już ich więcej nie widzę z poczuciem własnej satysfakcji, że złapałem każdego, którego widziałem kładę się spać. Istny koszmar deszczowej pogody.

To, co te zwierzęta wyprawiają u mnie w ogrodzie to prawdziwa masakra, a walka z nimi nigdy nie ma końca. Ślimaki panoszą się po całym ogrodzie jak bydło wypuszczone z zagrody. Są wszędzie, pod płytkami chodnikowymi, ogrodowymi zabawkami, w szczelinach i zagłębieniach w ziemi, w korzeniach traw, pod drewnianymi podestami i podłogami szop, włażą mi też do folii. Zżerają wszystko, co napotkają na swej drodze, kończąc na pożeraniu siebie nawzajem. Ta ich powolna z pozoru prędkość to ich prawdziwa zaleta i uwierzcie mi to bardzo szybkie zwierzęta.

Z punktu widzenia sąsiadów muszę wyglądać komicznie łażąc tak rano i wieczorem po ogrodzie, a ja mam wrażenie, że ślimaki z ich ogrodów przyłażą do mnie na darmowy obiad.
Za każdym razem jak widzę ile mi się ich plącze pod nogami zastanawiam się czy nie dać sobie spokoju z hodowlą roślinek. Pociesza mnie jednak fakt, że wszyscy dookoła mają tylko trawę, a ja ciekawe roślinki. Takie mam hobby :-) 

Gromada około stu ślimaków zebranych jednego deszczowego poranka, dodam jeszcze, że zanim wybrałem się po aparat wszystkie z nich były w jednej ''kupce''

Zauważyłem, że za tą (śmiało to nazwę) katastrofą - odpowiada kilka powodów rozpisanych poniżej:

- łagodne zimy (bardzo deszczowe) - w kraju takim jak Anglia zima z kilkunastostopniowym mrozem przez co najmniej kilka dni w roku byłaby zaletą. Taki mróz wybiłby większość bakterii i przypowierzchniowego robactwa - w tym większość poukrywanych ślimaków.

- deszczowe lata - rzadko się zdarza, żeby lato w Anglii było suche i słoneczne. Przeważa niestety deszcz, a to kolejny powód związany z wysoką intensywnością rozmnażania ślimaków.

- zamknięty charakter angielskich ogrodów - większość ogrodów w Anglii ogrodzona jest płotami. W praktyce oznacza to, że dostęp dla naturalnych wrogów ślimaków jak jeże, ropuchy czy ryjówki jest utrudniony. Nawet, gdyby płotów nie było to wątpię, żeby te zwierzaki poradziły sobie z taką ilością ślimaków, za którą odpowiadają dwa wymienione wcześniej powody.

Dla wrogów moich roślinek szykuję mała niespodziankę, wkrótce zaproszę ich na piwo :-)


poniedziałek, 16 czerwca 2014

Na lodach w Splicie


Na temat chorwackich lodów krąży wiele opowieści przypominających często wręcz legendy :-)
Są tacy, którzy mówią, że lody w tym kraju są ohydne i tacy, którzy twierdzą, że nie jedli lepszych. Jak w każdej legendzie w tej pewnie też jest odrobina prawdy.
My próbowaliśmy lodów w wielu miejscach i nigdy źle nie smakowały, ale i tak jest to tylko skromny ułamek procenta tysięcy punktów serwujących lody w tym kraju.

Na lodach w Splicie

niedziela, 15 czerwca 2014

Misja zapylacza


Właśnie przyszła pora na małą zabawę :-)
Jak tylko widzę otwarte żeńskie kwiaty staję z moim pędzlem na wysokości zadania dając im to, na co czekają :-) wyręczając z tego obowiązku ''leniwe'' owady.
Czasu, żeby to zrobić jest bardzo mało, raptem kilka godzin, a najlepsza pora na zapylenie dyniowych kwiatów to wczesne godziny poranne, zanim pyłek sklei nadmiar wilgoci. Pyłek zazwyczaj pobieram z męskich kwiatów tej samej rośliny, a jeśli nie ma ich jeszcze otwartych korzystam z pomocy ''sąsiadki'' ;-)

Chwila zabawy i wygląda na to, że roślina zawiązała owoc

Wolę mieć oko nad dyniowymi kwiatami, bo jeśli owady nawalą, a ja się spóźnię to na kolejną małą kuleczkę czekającą na zapylenie trzeba czasem czekać tygodniami, a to oznacza, że roślina wyprodukuje dynię znacznie później.
Im szybciej to zrobimy tym lepiej, zwiększając szansę, że dynia zdąży dojrzeć przed końcem sezonu.

Gotowy do zapylenia żeński kwiat z charakterystyczną małą kuleczką

sobota, 14 czerwca 2014

Wyprawa na Pelješac


Plan małej wyprawy pod namiot na półwysep Pelješac leżący w południowej części Chorwacji narodził się w naszych głowach jeszcze przed wyjazdem na urlop.
Z naszego hotelu do celu mieliśmy około czterech godzin drogi. Namiocik zabraliśmy z domu, a resztę rzeczy jak kilka kompletów pościeli :-) pożyczyliśmy z hotelu.
Jak widać spało się dobrze, może trochę twardo, ale dało się.

O campingu, na którym spaliśmy wspomnę za jakiś czas.

Nasz nowy namiocik MSR Hubba Hubba NX sprawdził się znakomicie

piątek, 13 czerwca 2014

Omiš-owe tunele


Kilka razy zdarzyło się jak z hotelowego pokoju wyciągnął mnie na balkon dźwięk bardzo podobny do burzy, a tu czyste niebo.
Szybko odkryliśmy, że charakterystyczny dźwięk pochodzi z dwóch źródeł.

Pierwszym źródłem były wysadzane skały w tunelach drążonych we wnętrzach gór w okolicy miasta Omiš. Jest ich tu kilka i wciąż powstają nowe. Wszystkie, którymi jechaliśmy rozlokowane były w bardzo widokowych miejscach.

Z wnętrza tego tunelu do centrum miasta Omiš jest kilka minut piechotą

Drugim źródłem charakterystycznego dźwięku był kamieniołom w okolicy miasta Pučišća na pobliskiej wyspie Brač. Z kamieniołomu pozyskiwany jest biały kamień użyty między innymi do budowy Białego Domu w Waszyngtonie, Pałacu Dioklecjana w Splicie i Opery Wiedeńskiej.

Kamieniołom w pobliżu miasta Pučišća na wyspie Brač, taki widok mieliśmy z naszego hotelowego balkonu

czwartek, 12 czerwca 2014

Wild Strawberries


Zapewne są jeszcze miejsca, gdzie rosną dzikie poziomki, choć pewnie więcej jest takich miejsc gdzieś daleko w pamięci. Kto pamięta o dzikich poziomkach temu na pewno skojarzy się to z dzieciństwem.
Moje poziomki nie są dzikie, rosną sobie całkiem dobrze z nasion kupionych w sklepie. Są taki małym eksperymentem - próbą powrotu do smaku sprzed wielu lat.

Poziomki na zdjęciu poniżej są już gotowe do przesadzenia.

Już niedługo pojawią się pierwsze poziomki

niedziela, 8 czerwca 2014

To jest kawka


To była najlepsza i najlepiej podana kawka jaką piliśmy w Chorwacji. Tam właśnie zadbano o jej smak podając nam do kawy w osobnej szklance wodę z lodem. To było w Splicie :-)



sobota, 7 czerwca 2014

Makarska Riviera


Makarska Riviera położona jest w południowej Dalmacji u wybrzeży Morza Adriatyckiego. Riviera ma długość około 60 kilometrów, a większość jej uroku tkwi w pięknych widokach, do podziwiania których świetnie nadaje się droga numer 8 - dosłownie wyrzeźbiona w zboczach Gór Dynarskich schodzących prosto do morza.
Jazda tą drogą to super przyjemność, polecam :-)

To szybkie zdjęcie, na które zatrzymaliśmy się na chwilę w drodze na półwysep Pelješac.

Znak na zdjęciu to początek/koniec Makarskiej Riwiery w okolicach Bośni i Hercegowiny

piątek, 6 czerwca 2014

Powrót do domu


Wszystko co dobre szybko się kończy.
To ostatnia nasza wakacyjna fotka i najsmutniejsza chwila. Nasz samolot zabiera nas z bardzo udanego urlopu w Chorwacji. Do tego pięknego kraju jeszcze wrócimy, a o wszystkich pozostałych, dużo lepszych chwilach przypomni nam jeszcze nie raz, kilka tysięcy trzaśniętych zdjęć :-)

Z Chorwacją żegnamy się tylko na jakiś czas ;-)