niedziela, 15 czerwca 2014

Misja zapylacza


Właśnie przyszła pora na małą zabawę :-)
Jak tylko widzę otwarte żeńskie kwiaty staję z moim pędzlem na wysokości zadania dając im to, na co czekają :-) wyręczając z tego obowiązku ''leniwe'' owady.
Czasu, żeby to zrobić jest bardzo mało, raptem kilka godzin, a najlepsza pora na zapylenie dyniowych kwiatów to wczesne godziny poranne, zanim pyłek sklei nadmiar wilgoci. Pyłek zazwyczaj pobieram z męskich kwiatów tej samej rośliny, a jeśli nie ma ich jeszcze otwartych korzystam z pomocy ''sąsiadki'' ;-)

Chwila zabawy i wygląda na to, że roślina zawiązała owoc

Wolę mieć oko nad dyniowymi kwiatami, bo jeśli owady nawalą, a ja się spóźnię to na kolejną małą kuleczkę czekającą na zapylenie trzeba czasem czekać tygodniami, a to oznacza, że roślina wyprodukuje dynię znacznie później.
Im szybciej to zrobimy tym lepiej, zwiększając szansę, że dynia zdąży dojrzeć przed końcem sezonu.

Gotowy do zapylenia żeński kwiat z charakterystyczną małą kuleczką

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz