poniedziałek, 25 listopada 2013

London Eye - fortuna kołem się kręci


Gdyby na genialny pomysł wynalezienia koła nie wpadł prawdopodobnie błyskotliwy garncarz lepiący garnki, a ktoś żyjący w dzisiejszych czasach to byłby z pewnością władcą wszystkiego co kręci się wokół ludzkiej cywilizacji. Pod warunkiem, że cywilizacja powstałaby na nowo. 
Choć koło na Ziemi kręci się już od dawna, napędzając wszystko co kręci się wokół ludzi, to od czasu do czasu powstaje koło wyjątkowe, którego zadaniem w imię rozrywki jest wykonywanie bardzo prostej czynności.
London Eye miało przestać kręcić się 8 lat temu, wciąż jednak kręci się...bo przynosi ogromne zyski. Dodatkowo przez brak trzynastej gondoli odpędza złe moce.

Przez pierwszych kilka lat od chwili powstania London Eye był największą tego typu konstrukcją na świecie. Koło młyńskie zbudowane z okazji nowego tysiąclecia otwarto 31 grudnia 1999 roku, jednak ze względu na problemy techniczne swój pierwszy, publiczny obrót wykonało 9 marca 2000 roku.
Był to dzień, w którym koło rozpoczęło pracę albo patrząc na cel w jakim powstało, dzień, w którym magnes zaczął przyciągać ludzi. Bo był duży, bo stał w miejscu, w którym stać powinien, bo był przede wszystkim wyjątkowy.

135 m wysokości, 120 m średnicy, 424 m obwodu, waga pojedynczej kapsuły 10 ton, waga koła z kapsułami 2100 ton

Londyńskie oko powstało dzięki pracy setek ludzi z 5 różnych krajów, którzy obliczali i kreślili konstrukcję by po 7 latach od pierwszego pomysłu mogła stanąć nad Tamizą. Budowa kosztowała około £70 milionów i jak się szybko okazało dla Londynu był to strzał w dziesiątkę.

London Eye jest w stanie pomieścić w swoich 32 gondolach 800 pasażerów, po 25 osób w każdej z gondol, a jego pełny obrót trwa 30 minut.
Zakładając, że koło jest całkowicie wypełnione pasażerami, a każdy z nich zapłacił za bilet £20 (ceny biletów są zróżnicowane, promocje, dodatkowe atrakcje) w  czasie pół godziny konstrukcja jest w stanie ''wycisnąć'' około £16.000. Liczba robi wrażenie (a to tylko pół godziny), mnożąc ją przez 45.000 obrotów, podczas których 36 milionów pasażerów cieszyło się widokiem Londynu przez pierwszych 10 lat pracy koła, otrzymujemy wielkość, która zwykłego ''śmiertelnika'' potrafi zwalić z nóg.
Duże liczby zarobionych pieniędzy opierają się w dużej mierze na sprytnie przemyślanej pracy koła, a dokładnie na procesie wsiadania i wysiadania pasażerów. W praktyce koło porusza się ze stałą prędkością liniową 26cm na sekundę i nie musi się zatrzymywać. Dzięki małej prędkości pasażerowie mogą bezpiecznie wchodzić lub wychodzić z gondol w trakcie pracy koła. Nie trudno sobie wyobrazić jak postoje ''na załadunek'', kumulujące się w czasie wpłynęłyby na opłacalność całej budowli.
Oko Londynu to najbardziej dochodowa budowla w całej Wielkiej Brytanii, bez której cała reszta Londynu byłaby jak ślepa kura nie znosząca złotych jajek.
To właśnie ogromny zysk, czerpany z faktu jakim jest obraz, prostego, kręcącego się koła pobudza wyobraźnię wielkich miast na Ziemi chcących przyciągnąć jak najwięcej turystów.
Dlatego dzisiaj London Eye nie jest już największym młyńskim kołem na świecie. Ze swoją wielkością spadł w dół, ustępując miejsca Singapore Flyer i The Star of Nanchang, a wkrótce w Dubaju powstanie kolejny gigant, który zdeklasuje rywali w walce o największe młyńskie koło na świecie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz