sobota, 25 listopada 2017

Tullamore Dew Irish Whiskey Tiki Torch


Lubię kiedy w trakcie 'dłubania', podczas zgłębiania tematu okazuje się, że gdzieś w dalekiej albo bliskiej przeszłości za przedmiotem, który trafił 'na warsztat' kryją się ciekawe historie. Bardzo szkoda, że pamięć o nich często zaniedbuje się w przypadku wielu polskich produktów. To tak jakby zabrać im duszę, nie dbając o czas i wysiłek jaki włożyli w to ludzie budujący daną markę.

Źli menedżerowie albo niewłaściwie dobrani na swoje stanowiska ludzie to bolączka wielu współczesnych firm. Na nieszczęście, kiedy 'otoczenie' reflektuje, że coś jest nie tak, jest często za późno na ratowanie firmy albo bardzo trudno na wybicie jej w podobne miejsce w jakim znajdowała się w latach swojej świetności. Najmniejsze popełniane błędy niezauważalnie rosną do rangi trudnych do naprawienia, a winowajcy, którzy nie przyznają się do swoich błędów unikają 'niewymierzanych kar'. 'Wygnani' odchodzą w nowe, niewłaściwe dla nich miejsce budując nowy 'chaos'. Przykładów firm, które są w poważnych tarapatach nie brakuje, co więcej to firmy w bliskim otoczeniu prawie każdego z nas. Obserwacja ich 'zachowania' i śledzenie potencjalnych tworzonych błędów może pomóc w budowaniu obrazu co najmniej stabilnej firmy. 

Tullamore Dew Irish Whiskey Tiki Torch

Ciekawym 'pozytywnym' przykładem jest choćby szwajcarski Victorinox i ich scyzoryki. Głęboką tradycję firmy w jednej chwili rujnuje kilku terrorystów rozbijających '11 września' porwane samoloty. Powiększenie branży o perfumy, zegarki, torby podróżne i odzież okazało się być bardzo skutecznym lekarstwem dla kompletnie nieprzygotowanej na 'nowe prawo' firmy wykazującej się bardzo szybko świetnym przykładem zdrowego rozsądku. Takim właśnie zdrowym rozsądkiem wykazała się jedna albo co najmniej jedna osoba w firmie.

Daniel E. Williams

Początki Tullamore Dew sięgają 1829 roku.
Dla 'kulawo' prosperującej firmy przekazywanej co chwila w nowe ręce nowy menedżer Daniel E. Williams okazuje się być znakomitym 'lekarstwem'. Szybko wyprowadza kiepsko prosperującą firmę na 'nową ścieżkę' tworząc podwaliny, na których zbudowana jest dziś świetnie prosperująca marka Tullamore Dew. Warto wspomnieć, że w 1954 roku destylarnia popadła w tarapaty finansowe zakończone wstrzymaniem produkcji. Powodem tego nie był 'błąd wewnętrzny' w firmie, a łańcuszek zewnętrznych działań, które szybko wykończyły budowaną przez pokolenia markę jak Wojna Ekonomiczna między Wielką Brytanią a Irlandią, prohibicja i wysokie podatki. W 2010 roku William Grant & Sons wykupuje za 300 milionów euro firmę i 'wstrzykuje w nią', jak się później okazuje świetny pomysł. Nowy właściciel postanawia się uniezależnić budując nową destylarnię w miejscowości Tullamore w Irlandii, w tym samym miejscu, gdzie dawniej Daniel E. Williams stworzył trunek, który 'podpisał' własnymi inicjałami. Celem tego działania było zwiększenie ilości produkcji. Na efekty wielkiego powrotu do korzeni nie trzeba było długo czekać. Dziś Tullamore Dew jest drugą pod względem ilości sprzedaży irlandzką whiskey na świecie. 

Tullamore Dew Irish Whiskey Tiki Torch

Tullamore Dew Irish Whiskey Tiki Torch

Niech ten przykład dobrze prosperującej firmy będzie dobrą okazją by 'chlusnąć' odrobinę Tullamore Dew przy najbliższej okazji ;-). A przy okazji Tullamore Dew oferuje bardzo dobry stosunek ceny do jakości ;-).

Tullamore Dew Irish Whiskey Tiki Torch


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz