poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Drewshof - raj utracony

Pewnego zimowego dnia zobaczyłem pierwszy raz miejsce jakich mało na Wysoczyźnie Elbląskiej. Kiedy po zaledwie paru minutach drogi od gęstych zabudowań Elbląga dotarłem ze znajomym na miejsce, naszym oczom ukazał się piękny, stary barokowy dwór. Przyszła mi wtedy do głowy tylko jedna myśl:
"Ten piękny budynek zginie pewnie tak, jak wiele architektonicznych pereł na polskich ziemiach...szkoda''.

Nie miałem pojęcia, kto w dniu, w którym robiłem to zdjęcie mieszkał w Zajeździe. Jednak z ciekawości i sentymentu do miasta, z którego pochodzę po ośmiu latach postanowiłem zinwigilować obiekt na moim zdjęciu.
Po paru minutach internetowych poszukiwań dotarłem do jednego z właścicieli dworu, osoby dzięki której dwór ocalał.

Dzięki polskim królom i Zakonowi kilkaset lat temu życie w Zajeździe musiało przypominać sielankę. Niewiele już dzisiaj miejsc takich jak Drewshof - zabytkowy, barokowy dwór, jedna z niewielu architektonicznych pereł na Ziemi Elbląskiej. Dla wielu rodzin dom - miejsce, w którym zostawili życie, dla innych miejsce walki by dom przetrwał.

''...Opuszczony podmiejski barokowy dwór w otoczeniu dużego parku ze stawem zmienionym w wysypisko...Uzdatnialiśmy kolejne pomieszczenia adaptując je na kuchnie, łazienki, sypialnie, salony i jadalnie, choć niektórym z nich brakowało ciągle sufitu...Komu jeszcze dzisiaj zaglądają do okien sarny i daniele, kto ma w swoim “ogródku” wiewiórki, łasice i popielice (!) A ten staw, do którego miałem 50 kroków ze swej sypialni, pełen ryb, trzebiony przez czaple, wędrowną wydrę i “aborygenów”. O pewnych niedogodnościach codziennego życia i o nieustających pracochłonnych remontach w rozsypującym się zabytku już nie bardzo chcemy pamiętać. Ale jest tysiąc zdjęć zrobionych o różnych porach dnia i roku, którymi karmimy wspomnienia...''
                                                                                                                                                                                Jerzy Kosacz

Drewshof - dwór w Zajeździe

Drewshof - historia

Uważa się, że Drewshof jest najstarszą zasiedloną posiadłością w czasach Zakonu na terenie elbląskim.
Prawdopodobnie jednym z pierwszych właścicieli posiadłości był przed rokiem 1246 Rycerz Johann von Bach, który w 1232 roku przybył z Burggrafen Magdeburga do Prus. Johann von Bach otrzymał wtedy 8 huf w pobliżu miasta Elbląg, przypuszcza się, że jednym z nich był Drewshof.
Dzięki przywilejom Elbląg wszedł w posiadanie owych 8 huf prawdopodobnie w 1457 roku.
W 1568 roku posiadaczem 6 huf na terenie elbląskim był Albrecht Drewes, od którego nazwiska prawdopodobnie pochodzi nazwa miejscowości ( posiadłości).
Po prawie 100 latach w 1650 roku właścicielem Drewshofu został Daniel Wider.
W 1664 roku majątek wszedł w posiadanie Sebastiana Stoltz-a.
26 lutego 1664 roku Sebastian Stoltz otrzymał od polskiego króla Jana II Kazimierza Wazy (1648-1668) przywilej dotyczący Drewshofu, który określał posiadłość jako od dawna wolną od czynszu. Dodatkowo dokument zawierał także informacje o dawnych zaginionych przywilejach wydanych przez królów polskich i Zakon Niemiecki. Jakby nie patrzeć życie w Drewshofie na przełomie XVII i XVIII wieku musiało być "bardzo wygodne".
Cenny przywilej gwarantował:
- swobodę budowania młynów
- swobodę ważenia piwa i innych napojów oraz ich sprzedaż
- prawo doprowadzenia wody do majątku z sieci miejskich wód
- prawo wypasu na łąkach miejskich
- swobodę polowań w lasach miejskich
- swobodę pozyskiwania drewna do budowy i na opał
- zwolnienie od danin wszelkiego rodzaju z wyjątkiem rocznej opłaty 40 groszy polskich na kościół farny Św. Mikołaja
Co ciekawe dokumenty dotyczące ulg i zwolnień rzekomo zawartych we wcześniejszych przywilejach zostały zagubione. Przed Kazimierzem Wazą, Sebastian Stoltz nie mógł o tym poświadczyć w żaden inny sposób jak tylko przez słowną przysięgę. Czy mówił prawdę...wiedział tylko on sam. W każdym razie nowy przywilej gwarantował, że Drewshof był ''bardzo wygodnym" miejscem do zamieszkania.
Od Sebastiana Stoltz-a majątek (nazwany również Rhieden) odkupił były kapitan szwedzki o nazwisku Coludin lub Cudin. Były kapitan przebudował dwór i poślubił córkę elbląskiego adwokata o nazwisku Lorenz.
Po śmierci Coludina (Cudina) wdowa po nim długo jeszcze żyła w majątku, a od nazwiska właściciela majątek przez długi czas nazywał się Cudinenhof. Po wdowie Cudin majątek przejął pan von Brodowski, który 24 marca 1766 roku otrzymał od króla Stanisława Poniatowskiego (1764-1795) przywilej, który potwierdzał własność tego majątku.
Od późniejszych właścicieli o nazwisku Klein, Drewshof nazywano także Brodowskihof i Kleinhof.
Od Kleina majątek nabył Johenn Thomas Ferdinand Skriwiński. W 1796 roku od Thomasa Skriwińskiego posiadłość odkupił za 9 tysięcy talarów ziemianin August Wilhelm Austigal, od którego w 1812 roku majątek nabył za 16 tysięcy talarów kupiec Friedrich Reinhold Alsen.
W 1856 roku Drewshof odziedziczył Ludwik Alsen, który w 1889 roku pozostawił go wdowie po sobie i swoim dzieciom.
Do 1945 roku właścicielami Drewshofu było rodzeństwo Edith i Hans Alsen. Był to jedyny majątek w powiecie elbląskim, który od ponad stu lat był w posiadaniu jednej rodziny.
Po drugiej wojnie światowej gospodarzem majątku zostało Państwowe Gospodarstwo Rolne, a wkrótce po nim w budynku zlokalizowano przedszkole. Następnie właścicielem obiektu został Kombinat Rolny "Drużno".
Dzięki dostępnym środkom wybudowano nowe przedszkole sąsiadujące z zabytkowym zespołem folwarczno-dworskim, a administrację Zakładu Rolnego przeniesiono z dworu do nowych obiektów znajdujących się poza obszarem zabytkowym.

Niestety lata działalności i nieodwracalna dewastacja ze strony PGR-u zmieniły wygląd posiadłości. Wycięto sad, zniszczono czynną szklarnię, rozebrano kilka budynków gospodarczych w dobrym stanie, a także tych o charakterze zabytkowym. W przydworskim parku wycięto okazałe drzewa i urządzono w nim wysypisko śmieci.
W 1986 roku powstał projekt by połączyć przedszkole z zespołem zabytkowym czymś w rodzaju łącznika przy założeniu, że budynek przedszkola zostanie przebudowany. Brak środków na realizację projektu przekreślij te plany.
Przez te wszystkie lata w wyniku upływu czasu i dewastacyjnej działalności niektórych właścicieli Drewshof wielokrotnie zmieniał swój wygląd. Pod koniec ubiegłego wieku był już "trudnym" miejscem do zamieszkania. Ogromny wysiłek włożony w zachowanie dworu i niekończące się remonty pomieszczeń zmusił Jerzego Kosacza wraz z rodziną do poszukiwań nowych właścicieli. Drewshof otrzymał nową szansę. Został zabytkiem w "nowej skórze", niestety nigdy już nie będzie wyglądał tak jak kiedyś...


Konkluzja

Zdjęcie wykonane zostało w 2005 roku. Dobrze pamiętam dzień, kiedy znajomy zaproponował, żeby podjechać do Zajazdu. Był to jeden ze zwyczajnych zimowych dni. Dwór wyglądał jak ruina, dach sprawiał wrażenie jakby miał się zawalić, ale co najważniejsze całość miała swój klimat, niestety dzisiaj już zatracony...
Po latach zdjęcia nabierają cennych wartości, często sentymentalnych, dlatego odgrzebałem jedno z nich. Dzisiaj trochę żałuję, że w tamtym dniu nie dokończyłem tematu i nie zapukałem do drzwi, bo prawdopodobnie Jerzy Kosacz był wtedy wraz z rodziną w środku.

Obecnie dwór jest odrestaurowywany przez nowych właścicieli, polecam widok na google maps:
Drewshof


Podziękowanie

Za pomoc w zdobyciu informacji bardzo dziękuję Jerzemu Kosaczowi - jednemu z właścicieli dworu, który mieszkał tam ze swoją rodziną przez prawie dwadzieścia lat.

''Zajazd - raj utracony'' -  historię wspomnień Jerzego Kosacza gorąco polecam wszystkim, dla których sentyment to najważniejsza pamiątka z domu rodzinnego ;-)



If you like the above post, click the button below and buy me a coffee



www.damianmatwiejczyk.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz