sobota, 5 sierpnia 2017

Agriturismo L'Alba


Po odebraniu auta na lotnisku w Pizie jedziemy do naszego pierwszego miejsca pobytu, do którego mamy 130km. Jest nim gospodarstwo agroturystyczne znalezione przez żonę na 'Airbnb'. W momencie bukowania mieliśmy małe obawy czy to na pewno dobry pomysł. Na zdjęciach było to bardzo ładnie prezentujące się miejsce z małym basenem, położone na kompletnym odludziu, udekorowane bardzo ładnie przygotowanym opisem. Problem wynikał z braku jakiejkolwiek opinii, a to z faktu, że było to nowe miejsce, całkiem niedawno wrzucone na 'Airbnb'. 
Zabukowane, zapłacone, pierwszy etap włoskiej przygody wysyła nas w kierunku Roccastrady, małej mieścinki położonej na wzgórzu, gdzieś w 'dzikiej Toskanii'.
Jest niedziela, późne popołudnie, nie mamy nic do jedzenia, a prawie wszystkie sklepy są już pozamykane. Po rozmowie w trasie z przyjacielem właścicieli ryzykujemy zakupami, gdzieś na miejscu. Na próżno. Jazda autem po stromych, krętych uliczkach Roccastrady tylko pobudza nasz epetyt. Nie odnajdujemy żadnego otwartego sklepu. Przypominamy sobie z opisu gospodarstwa na 'Airbnb', że właściciele witają przybyszów koszykiem smakołyków, ten właśnie koszyk rozbudza naszą wyobraźnię ;-)
Ruszamy w kierunku drogi prowadzącej do gospodarstwa. Na jej wjeździe stoi auto, z którego wysiada starszy Włoch:
My name is Massimo.
Nice to meet you Massimo!



Agriturismo L'Alba


Agriturismo L'Alba

Po otrzymaniu instrukcji zamykania bramy ruszamy za właścicielem.
Brama, o której mowa otworzyła nam wrota do jednej z kilku pięknych rzeczy jakich doświadczyliśmy w Toskanii. Jedziemy szutrem przez las, z którego wyłaniają się dęby korkowe, oliwki. Droga wydaje się strasznie długa, jest wąska, kręta, pomału pnie się w górę. Patrzę w lusterka na chmurę kurzu, którą zostawiamy za sobą. To nie miejsce dla Mercedesa CLA ;-)



Agriturismo L'Alba


Agriturismo L'Alba


Agriturismo L'Alba

Przed wyjazdem oglądając zdjęcia satelitarne na google maps nie mogłem pojąć jak dojechać do gospodarstwa, gdyż skromne wycinki drogi ledwie wyłaniające się z zza drzew, raz wyglądały jak asfalt innym razem jak szuter, kompletnie nie pasując do siebie.


Agriturismo L'Alba

Po około 10 minutach wychodzimy z auta pod domem gospodarzy. Dom znajduje się na wzgórzu, z którego rozpościera się kapitalny widok na okoliczne wzgórza porośnięte lasami. Gospodarstwo sprawia wrażenie oazy znajdującej się na kompletnym odludziu. Właśnie dociera do nas myśl, że w chwili, w której Massimo zamykał bramę wprowadzał nas na swój ogromny ląd.



Agriturismo L'Alba

Razem z Mssimo wita nas jego żona Rita. Rozmawiamy po angielsku, włosku i na migi o naszej podróży ciesząc się jednocześnie, że znaleźliśmy się w tak pięknym miejscu. Wspominamy, że nie udało nam się znaleźć sklepu. Jak na zawołanie Massimo przynosi makaron, prosciutto, sos pomidorowy, zrywa nam świeżą bazylię i ogromne własne pomidory. Cmokamy się w palce i śmiejemy, bo wiemy, że będzie spaghetti ;-) 



Agriturismo L'Alba


Agriturismo L'Alba

Tak wita nas toskański raj malowany wielką gościnnością naszych gospodarzy :-) Tu spędzimy 7 następnych dni.

www.damianmatwiejczyk.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz