poniedziałek, 19 maja 2014

Pochrzanię sobie


Każdy, kto chociaż raz spróbował świeżo tartego korzenia chrzanu wie o czym mowa, jak fajnie kręci w nosie :-)
Korzenie wetknięte do ziemi w zeszłym roku niestety się nie przyjęły, a jakiś czas temu, przypadkiem trafiłem w sklepie na malutką roślinkę z jednym listkiem wielkości paznokcia, ściśniętą w plastikowej torebce. Wziąłem więc, bo bez chrzanu nie zamknę słoików ;-)
Na początek mała roślinka wylądowała w doniczce. Urosła w niej bardzo szybko, przyszła więc pora na zmianę lokum.
Wyciągnięty z doniczki chrzan pokazał coś, co chciałem zobaczyć - kilka cienkich, niedojrzałych jeszcze, głównych korzeni. To dobry znak, dlatego chrzan trafił w większe miejsce, w którym mam nadzieję rozchrzani się na dobre.

Jeśli plan wypali to w sierpniu będę chrzanił :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz