Tegoroczna nowość w moim ogrodzie - borówka amerykańska. To prosta roślinka w uprawie, jednak do ładnego, prawidłowego wzrostu wymaga odpowiednich warunków.
Oto co mam na myśli :-)
Dla moich kilku roślinek wykopałem duży dół, do którego wsypałem 50 worków kwaśnej ziemi (1000 litrów) wymieszanej z kwaśnym torfem (trudno go dostać w UK ze względu na wartość przyrodniczą terenów, z których jest pozyskiwany).
Kiedy przygotowałem miejscówkę rozpocząłem poszukiwania przekompostowanej kory sosnowej, która jest świetną pożywką dla borówek i jako ściółka znakomicie sprawdza się w utrzymaniu niskiego PH gleby. Niestety godziny spędzone w necie poszły na marne, a może i nie, bo dowiedziałem się, że w UK to jest po prostu nie do zdobycia. To najlepsze co może być dla borówek, nie odpuściłem więc ;-)
W końcu znalazłem świetnej jakości, irlandzką korę sosnową - w postaci surowej, mało wartościowej. Niestety jej frakcje były zbyt duże, im większe tym jej rozkład postępuje dłużej. Miałem na szczęście narzędzie, które pomogło mi przyśpieszyć cały proces - młotek :-) To były godziny, mozolnego łupania ;-)
Do budowy ściółki wykorzystałem też igły i małe gałązki świątecznej choinki, która jak wszystkie iglaki charakteryzuje się niskim PH. Wszystko miało przypominać namiastkę lasu sosnowego, tam gdzie borówki czują się najlepiej :-)
Jeszcze jeden ważny szczegół. Borówki podlewam tylko i wyłącznie "kwaśną" deszczówką.
Przygotowanie tego wszystkiego pochłonęło mi masę czasu i pracy, jednak już dziś mogę powiedzieć, że inwestycja się opłaciła. Krzaczki rosną w rewelacyjnym tempie, produkując soczysto zielone liście, a ja zbieram pierwsze borówki ;-)
Bardzo plenna odmiana Bluecrop produkująca sporej wielkości borówki